Słychać różnie, jak zwykle, ale – niestety – ostatnio częściej nieciekawie.
Różni zamawiają u różnych „badania” opinii publicznej, więc i wyniki okazują się różne. Ale jest od pewnego czasu tendencja stała – Konfederacja dołuje.
W moim kręgu ten niechciany, jednak przewidywany, trend nazywamy efektem Wiplera. Wzmocnił zresztą ostatnio ten efekt rezonując w RMF FM, że niegdyś się mylił, ale obecnie jest za Unią, a koledzy partyjni zabronili mu publicznie spekulować, z kim Konfederacja wejdzie w złodziejską spółkę (koalicję)?
Propozycja dalszego wzmocnienia, gdyby Wiplera było mało, to wsparcie się jeszcze Misiem i Rysiem.
Jednoznaczne czasy Brauna i Korwina (kolejność alfabetyczna) minęły!? Zaczęła się polityczka?
Pytanie narzuca się istotne: warto cwaniakowaniem i krętactwem, przezywając to polityką, tracić takich jak ja? Pokolenie krytycznie nastawione do lewactwa, ordynarnego soc-u i instytucjonalnego złodziejstwa?
Owszem, kosztujemy podatników jako emeryci.
Marek Kułakowski w rozmowie powiedział mi wprost, że jesteśmy niewygodnym kosztem społecznym i jest to ujęcie dość obcesowe, choć może tak traktują nas młodsi. Jednak, czy rzeczywiście sukcesy internetowe wśród młodzieży przełożą się na wyborcze?
Wszak trzeba byłoby wyłączyć komputer i jeszcze wyjść z domu.
Tęsknię za klarownością. Może mgły rozwiane zostaną w Katowicach i Konfederacja powróci do dawnej żywotności i wiarygodności?
Autor : Tomasz Niewierny